Uczony w zamęcie historii

Andrzej M. Sołtan

o książce:
Alberta Einsteina "Jak wyobrażam sobie świat. Przemyślenia i opinie"


Niemiecki fizyk żydowskiego pochodzenia. Laureat nagrody Nobla w dziedzinie fizyki w 1921 r. za „wkład do fizyki teoretycznej, zwłaszcza za wyjaśnienie efektu fotoelektrycznego'' – tyle pierwsze dwa zdania hasła „Albert Einstein” (1879–1955) w Wikipedii.

O Einsteinie słyszeli wszyscy, choć mało kto pamięta, za co otrzymał nagrodę. I nie jest to dziwne, gdyż Einstein wszedł do Panteonu Wielkich Fizyków w znacznej mierze niezależnie od Komitetu Noblowskiego. Wydaje się, że sama nagroda w niewielkim stopniu przyczyniła się do jedynej w swoim rodzaju popularności uczonego. Po raz drugi należałoby nią jeszcze uhonorować ważny wkład do atomistycznej teorii materii i dwiema następnymi stworzenie szczególnej i ogólnej teorii względności.

Fundamentalne i genialne (nie ma tu żadnej przesady) idee Einsteina tworzą parę kondygnacji gmachu współczesnej fizyki i stały się impulsem do „kariery” uczonego w społeczeństwie, ale nie tłumaczą do końca jego masowej popularności. Odpowiedzi należy szukać w osobowości uczonego, może i po trochu w tragicznych czasach, w których żył, a także w trafnym odczytywaniu wyzwań, jakie te czasy niosły. Einstein nie unikał publicznych wystąpień. Uważał, że jeżeli ma coś do powiedzenia na temat interesujący społecznie, to chętnie się tym dzielił. Stąd obfity jest materiał źródłowy utrwalony w w listach, wystąpieniach radiowych i publikacjach prasowych. Znaczące fragmenty tej spuścizny przedstawia nowe polskie wydanie Ideas and Opinions z 1953 r. Tytuł polski mówi więcej: Jak wyobrażam sobie świat. Przemyślenia i opinie. Książka zawiera refleksje obejmujące szeroki zakres gorących tematów z lat 1919 – 1953. O nich za chwilę. Spostrzeżenie bardziej ogólne, które być może najtrafniej ukazuje źródło popularności Einsteina wyrazić można jego własnymi słowami. Odniósł je wprawdzie do innego wielkiego fizyka, Hendrika Lorentza, ale – mam wrażenie – charakteryzują również jego osobę: „Wszyscy wyczuwali jego wyższość, lecz nikt nie czuł się przez nią przytłoczony”. Przynajmniej częściowo wiąże się to ze skromnością Einsteina i dystansem do własnej osoby. W wywiadzie z 1921 r. mówił: „Wydaje mi się niesprawiedliwe, a nawet niesmaczne, że [moim] udziałem staje się bezgraniczny podziw i niesłuszne przypisywanie jakichś nadludzkich właściwości umysłu i charakteru”, a w artykule z 1931 r. wyznaje: „Pragnąłbym poprzestać na skromnym życiu, a jednocześnie dręczy mnie często świadomość, że od pracy swych bliźnich wymagam dla siebie o wiele więcej, niż mi się należy”. I jeszcze żartobliwie o sobie w 1919 r.: „w Niemczech piszą o mnie dziś jako o niemieckim uczonym, w Anglii zaś – jako o Żydzie szwajcarskim”, ale nie wyklucza, ze w przyszłości może się stać „dla Niemców Żydem szwajcarskim, dla Anglików zaś – uczonym niemieckim”. Ironiczny ton wyrażał wówczas jedynie niepewność, co do przyszłych losów jego teorii naukowych. Niestety 15 lat później brzmiało to już ponuro i brunatnie. Niemcy rzeczywiście uznali prace Einsteina za „żydowska naukę”, co w ich mniemamniu było co najmniej pogardliwe, a uczonych pochodzenia żydowskiego, w tym Einsteina, usunęli z uniwersytetów i instytucji naukowych.

Wydawca tematycznie uporządkował Wyobrażenia Einsteina. Część Idee i opinie zawiera rozdziały: O wolności, O religii, O edukacji i O przyjaciołach. Kolejne części zatytułowano O polityce, strukturach władzy i pacyfizmie, O Żydach i O Niemczech. Całość zamyka Przyczynek do nauki. Podział jest nieco sztuczny, gdyż wiele wypowiedzi nie mieści się w jednej kategorii. Stwierdzenie „Przymus zewnętrzny nie może nigdy unieważnić odpowiedzialności jednostki, choć potrafi w pewnym stopniu ją zmniejszyć. W procesach norymberskich podejście takie uznawano za oczywiste” trafiło do ogólnych Idei i opinii, choć mogło by się znaleźć również w O wolności lub O polityce, strukturach władzy i pacyfizmie.

Pruski militaryzm, Wielka Wojna, po dwudziestu latach – następna, tak że trzeba je było ponumerować, faszyzm, totalitaryzmy, wreszcie Holokaust – musiały wpłynąć na światopogląd Einsteina. Stwierdzenie, że był pacyfistą nie oddaje w pełni jego negatywnego stosunku, zgoła wstrętu do siły militarnej. On mentalność wojskową darzył szczerą niechęcią. Opowiadał się za powszechnym zniesieniem obowiązkowej służby wojskowej, gdyż wierzył, że dzięki temu „zdołano by zapobiec fatalnym skutkom, jakie na psychikę społeczną wywiera wychowanie wojskowe, jak i połączonemu z nim pozbawieniu praw jednostki ludzkiej”. Nigdy nie widział w wojnie „hartowania się charakterów”, nie podziwiał „jakości taktyki wojennej” ani „odwagi na polu bitwy”. Sposobom zapobieżenia kolejnym wojnom poświęcił większość swoich publicznych wystąpień. W wywiadzie z 1947 r. zaproponował stworzenie rządu światowego, w skład którego powinny wejść Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Związek Radziecki - „wyłącznie te trzy mocarstwa posiadające wielką potęgę militarną”. Ponieważ w tym czasie Związek Radziecki nie posiadał „klucza do tajemnicy atomowej” należy zachęcić właśnie to państwo do przygotowania i przedstawienia pierwszego projektu konstytucji dla proponowanego rządu”. Z perspektywy czasu brzmi to więcej niż idealistycznie. Jedynie traumą spowodowaną okropnościami wojny można wytłumaczyć tak oderwaną od realiów propozycję. Uczony zdawał sobie sprawę, że wojna wymusza okrucieństwo obu stron: „Niedawno byliśmy świadkami zakończenia wojny, podczas której musieliśmy zaakceptować upokarzająco niskie standardy etyczne narzucone przez wroga. Lecz zamiast wyzwolić się z jego praktyk i ożywić w sobie chęć do przywrócenia świętości życia ludzkiego … [niskie standardy] czynimy naszymi obecnymi normami”.

Einstein miał świadomość, że może być postrzegany jako promotor budowy bomby atomowej przez Stany Zjednoczone. Z takim poglądem nie mógł się pogodzić. W tym też należy upatrywać żarliwość, z jaką zabiegał o jej wyeliminowanie. Jednocześnie zdawał sobie sprawę, że jeśli na świecie istnieje choć jeden kraj z militarnymi ambicjami, to cały plan powszechnego rozbrojenia jest besensowny. Lewicowe przekonania Einsteina wskazywały na korzyści płynące np. z gospodarki planowej i nie skłaniały do krytyki Związku Radzieckego. Jednakże zdawał sobie sprawę, że kraj ten w krótkim czasie skonstruuje bombę atomową, co wywoła wyścig zbrojeń. Ubolewał, że ZSRR odrzucił pomysł utworzenia rządu światowego. Wdał się nawet w polemikę z grupą uczonych radzieckich przedstawiających w otwartym liście oficjalną politykę państwa. Trudno zgadnąć, czy wierzył w szczerość intencji autorów oraz w ich niezależność od władzy politycznej. W każdym razie w żadnej wypowiedzi nie dołączył do pochwał systemu stalinowskiego głoszonych przez znaczną grupę intelektualistów Europy Zachodniej.

Wielka polityka interesowała Einsteina nie dla niej samej, ale dlatego, że w ostatecznym rachunku to ona wpływa na wolność, podmiotowość i możliwość rozwoju każdego człowieka: „Zaspokojenie potrzeb fizycznych jest z pewnością koniecznym warunkiem wstępnym satysfakcjonującego życia, lecz samo w sobie nie jest wystarczające … ludzie muszą również mieć możliwość rozwijania swoich uzdolnień intelektualnych i artystycznych w stopniu, który odpowiada ich osobistym cechom i zdolnościom”. Mimo tragicznych losów jego pokolenia, należał do części ludzkości, która miała możność żyć w takich właśnie warunkach. Wykorzystał je w trudnym do powtórzenia stopniu. Być może wymagał „wiele od swych bliźnich”, ale sam podarował światu również niezmiernie wiele.




Home O książkach Publications After hours Wielka Woda