To pytanie zadane po raz pierwszy głośno przez Leibniza zapewne dręczyło również wcześniejszych myślicieli. Niepokoi także dzisiaj, zarówno czystych obserwatorów materialnego świata, jak też “filozofów przyrody”, teologów i wielu ludzi na codzień zajętych “zwykłymi” problemami. W te po części metanaukowe rozważania wchodzą od pewnego czasu także fizycy badający najbardziej podstawowe - tak nam się przynajmniej teraz wydaje - własności materii, czasu i przestrzeni.
Czy to oznacza, że zbliżamy się na drodze eksperymentu i logicznego myślenia, wspierani aparatem matematyki, do podstawowych praw i pierwszych zasad, poza którymi nie ma już żadnych niewiadomych, gdyż właśnie WIEMY już wszystko? A może po prostu nie potrafimy wyjaśnić bardziej prozaicznych, choć nadal dosyć podstawowych pojęć i wielkości takich jak np. masa, energia, ładunek elektryczny, ...
Przybliżenia tych w istocie ontologicznych problemów podjął się redaktor, następnie szef wydawnictwa i wreszcie pisarz Christopher Potter. Umiejętności zawodowe wsparte solidną wiedzą, studiował bowiem matematykę i historię nauki, pozwoliły Potterowi na poważne potraktowanie nienajprostszych przecież problemów. Do wspomnianych wyżej dodał równie ważne, a z perspektywy naszego gatunku może jeszcze ważniejsze: czy jesteśmy wyposażeni w wolną wolę, czy jest ona tylko złudzeniem? Co to jest nic? Co się stanie, kiedy umrę? Czy człowiek wyłonił się z Wszechświata wyłącznie przez przypadek? Czy jesteśmy samotni w przeogromnym i tajemniczym Wszechświecie?
Niektórzy uważają, że do rozstrzygania problemów egzystencjalnych nauki ścisłe są zbędne. Wystarczą własne przemyślenia, mogą ewentualnie pomóc jeszcze Wielkie Autorytety sprzed stuleci - Arystoteles, czy św. Tomasz z Akwinu. Tak chyba nie jest. Problemy trudne należy atakować wszelkimi dostępnymi środkami. Zatem, nie lekceważąc dorobku przeszłości, można i warto korzystać z informacji zgromadzonych przez astronomów, fizyków, paleontologów, antropologów, każdego, kto przyczynił się do poszerzenia naszej wiedzy.
Taką “filozofię” reprezentuje książka Pottera. Dzięki niej popularyzacja nauki zyskuje dodatkowy wymiar. O naturze cząstek elementarnych, budowie Słońca i galaktyk, o wymarłych dinozaurach i żyjących bakteriach warto coś wiedzieć dla nich samych, ale również dlatego, że przy okazji możemy dowiedzieć się czegoś o nas. Jeżeli nawet nie wprost, to będąc świadomi otaczającego mikro i makro świata, łatwiej uznać za ważną/nieważną naszą obecność we Wszechświecie. “Ważną”, gdyż spośród znanych nam istot żywych, jako jedyni jesteśmy wyposażeni w zdolność do refleksji nad Wszechświatem i nad nami samymi. A “nieważną”, gdy zauważymy, że nawet niewielki, jak na skalę kosmiczną, kataklizm może nas i nasze “zdolności” w mgnieniu oka usunąć raz na zawsze.
Książka Pottera jest również dostępna - jak dziś wszystko - w Interencie. Na jednej ze stron pod nagłówkiem “Opis produktu” znalazłem jej pochwałę zaczerpniętą z dziennika The Guardian: “W tej książce jest wszystko - teoria względności, teoria kwantów, teoria ewolucji, ciemna materia i antymateria, Wielki Wybuch i inflacja, ewolucja i złożoność. Prawdziwa perełka literatury popularnonaukowej.”
Prawda, jest to “perełka”, ale nie dlatego, że jest w niej “wszystko”. Natomiast dlatego, że to, co jest - jest dobrze i celowo poukładane. Bo Wielki Wybuch i inflacja, której prawdopodobnie uległ Wszechświat w chwilę potem, i wiele, wiele kolejnych elementów tworzą swoistą “historię naturalną”, są ciągiem zdarzeń, w którym na końcu pojawia się Homo sapiens. Być może dla Wszechświata nasze istnienie nie ma znaczenia, ale my chcemy wiedzieć dlaczego mieszkamy na trzeciej planecie krążącej wokół gwiazdy, liczącej sobie pewnie 5 miliardów lat. Gwiazda ta, Słońce, jest położona na peryferiach galaktyki spiralnej, która z kolei należy do niewielkiej grupy galaktyk wchodzącej w skład rozległej supergromady ... . I tak opowieść o wzrastającej złożoności Wszechświata jest również opowieścią o nas.
Wędrówkę w stronę wielkich rozmiarów rozpoczynamy od człowieka, by ostatecznie dojść do największych skal porównywalnych z dostępną obserwowacjom częścią Kosmosu. Wszechświat ewoluował tak, a nie inaczej. To kwestia przypadku, czy też rządzą nim prawa natury? Czy takie prawa w ogóle istnieją? Czy stworzył je Bóg? Czy są niezmienne? A jeżeli się zmieniają, to według jakich praw? Odczytywaniem tych hipotetycznych praw zajmuje się fizyka. Stąd w książce Pottera jest miejsce i dla teorii względności i dla mechaniki kwantowej. W przeglądzie wszystkich obiektów wypełniających Wszechświat poruszamy się również w stroną malejących rozmiarów i poprzez mikroorganizmy i atomy, docieramy do obiektów, o których sądzimy, że rozmiarów nie mają, że stanowią prawdziwie elementarne cząstki materii. Warto zauważyć, że jedynie obiekt, który geometrycznie jest punktem może być pozbawiony struktury i de facto niepodzielny. Posiadająca skończone rozmiary cząstka stanowi z natury byt podzielny.
Gdzieś w środku hierarchii obiektów mikro i makro świata znalazł się człowiek. Być może jedyne, co wyróżnia nas spośród dzieła stworzenia jest świadomość własnego istnienia. Tu pojawia się kolejny problem: czym jest świadomość? Wiążemy ją z funkcjonowaniem mózgu, z umysłem. Mózg składa się ze 100 miliardów neuronów, z których każdy łączy się z dziesiątkiem tysięcy innych. I choć to bardzo złożony układ, w takim jego opisie nie ma miejsca na świadomość. Zapewne świadomość jest konsekwencją kolektywnej aktywności mózgu, ale raczej trudno uznać tę odpowiedź za wyczerpującą. Sekwencja zdarzeń, które do pojawienia się umysłu doprowadziły nie budzi jednak wątpliwości. Z niemal idealnie jednorodnej materii, która istniała kilka chwil po Wielkim Wybuchu w ciągu kilkunastu miliardów lat wyłaniały się coraz bardziej złożone struktury materii nieożywionej. W pewnym momencie powstały cząsteczki, które miały zdolność samowpowielania. Pojawiło się życie. Nie znamy szczegółów tego procesu, ale bez wątpienia można twierdzić, że powstanie życia na Ziemi, czy gdziekolwiek indziej we Wszechświecie, przebiagało w zgodzie z prawami decydującymi o materii nieożywionej. Życie biologiczne przy całej swej odrębności względem materii nieożywionej, stanowi jednak część materialnego świata i jego prawom podlega.
Potter śmiało szuka relacji między umysłem ludzkim (być może we Wszechświecie istnieją również nie-ludzkie umysły) a Wszechświatem. Przytacza refleksję Schrödingera, iż “gdyby we Wszechświecie nie istniała świadomość, to trzeba by było uznać, że najwspanialsze widowisko świata rozgrywa się przed pustą salą.” Umysł jest emanacją mózgu, który należy do świata materii. Zatem, czy umysłu nie można uznać za element samoświadomości Wszechświata? Przy takim podejściu umysł staje się według Pottera bytem szczególnym, kategorią nadrzędną materialistycznego opisu Wszechświata.
W dobrym generalnie tłumaczeniu znalazły sie jednak różne “kwiatki”, które wprawdzie nie przynoszą zasadniczej szkody, ale nie powinny przejść przez sito korekty. Możemy na przykład dowiedzieć się, że “promienie alfa i beta niosą wystarczajco duży ładunek, by uczestniczyć w reakcjach jądrowych” albo, że NASA opublikowała w latach 2006 I 2008 mapy “trzyletniego” i “pięcioletniego” Wszechświata. W rzeczywistości cząstki alfa i beta niosą ładunek całkiem umiarkowany, mogą być natomiast obdarzone znaczną energią. Zaś mapy NASA ukazują Wszechświat, gdy miał już za sobą jakieś 300-400 tysięcy lat istnienia, a 3 i 5 lat trwało zbieranie danych obserwacyjnych, by wspomniane mapy skonstruować.
Home | O książkach | Publications | After hours | Wielka Woda |