Kompendium historii naturalnej

Andrzej M. Sołtan

o książce:
Jima Baggota "Początek. Naukowa historia stworzenia"


Dzieje Wszechświata od początku do chwili obecnej ze szczególnym uwzględnieniem pochodzenia człowieka.

Niedzisiejszy termin – historia naturalna – bardziej pasuje do zawartości dzieła niż faktyczny tytuł – Początek (w angielskim oryginale – Origins – liczba mnoga jest tu jak najbardziej na miejscu). Podtytuł – Naukowa historia stworzenia – uściśla nieco informacje o zakresie tematycznym nowej książki Jima Baggotta.

Jest to opowieść o początkach wszystkiego – Wszechświata, materii, gwiazd, planet, życia i człowieka. Rozległy opis dziejów, zaczynający się Wielkim Wybuchem doprowadzony do pytań o istotę ludzkiej świadomości zawarty w dwunastu rozdziałach – takie mydło i powidło – może sugerować brak skromności autora, który uważa, że ma coś do powiedzenia na każdy temat. Ta sama refleksja dotyczy także autora niniejszej notatki. Mając to w pamięci, pozwolę sobie jednak na wyrażenie opinii o Początku/-ach.

Najkrótsza i jednocześnie prawdziwa ocena pracy Baggotta została zawarta na czwartej stronie okładki: „Jest to książka dla czytelników szukających klarownego … spojrzenia na to, co wiemy”. A dokładniej – co wiemy o ewolucji materii wykreowanej w Wielkim Wybuchu blisko 14 miliardów lat temu i jakie koleje losu sprawiły, że na Ziemi pojawiło się inteligentne życie. Myślą przewodnią książki, przewijającą się przez wszystkie rozdziały, jest przekonanie, że naukowe badanie otaczającego świata doprowadzi wcześniej czy później do wyjaśnienia wszelkich obserwowanych we Wszechświewcie, także tu na Ziemi, tworów i zjawisk.

Istotne są tu dwa aspekty. Pierwszy to zaufanie do metod nauk przyrodniczych. Wynika ono z nie do przecenienia ich skuteczności w wyświetlaniu tajemnic Przyrody. Prawa fizyki, jak mechanika kwantowa, teorie względności Einsteina czy równania elektromagentyzmu Maxwella, a w obszarze materii ożywionej – teoria ewolucji gatunków Darwina i genetyka to oczywiste sukcesy myśli naukowej, które radykalnie wpłynęły na warunki życia jednego gatunku – Homo sapiens.

Drugi wynika z uniwersalności praw rządzących zarówno materią nieożywioną, jak i ożywioną. Jednocześnie nie ma podstaw do założenia, iż prawa te są ukierunkowane na osiągnięcie konkretnego celu, w szczególności doprowadzenie do powstania tegoż właśnie gatunku.

Pozostając niezmiennie na gruncie nauk przyrodniczych Baggot pokazuje, jak do tego „wszystkiego” mogło dojść, ale mogło też nie dojść. Obserwacje astronomiczne ujawniły, że ewolucja materii w naturalny sposób prowadzi w pewnych warunkach (a więc nie zawsze i wszędzie) do powstania planet podobnych do Ziemi, krążących wokół gwiazd podobnych do Słońca. Chemia związków nieorganicznych prowadzi (znowuż nie wszędzie) do „samoistnego” pojawienia się wcale nie tak prostych związków organicznych. Powstanie z nich prymitywnych organizmów żywych to z pewnością skomplikowana sekwencja zdarzeń, ale wydaje się być w pełni procesem naturalnym, to znaczy wynikającym z samej natury reakcji i wiązań chemicznych. Zatem warunki fizyczne i chemiczne skłaniają do przekonania, ze pojawienie się na Ziemi 3,7 miliardów lat temu „prabakterii” stanowi oczekiwany wynik niezliczonych reakcji prostych związków organicznych. Nie musi to koniecznie pociągać za sobą powstania organizmów złożonych, ale też nie widać powodów, aby – jak wyżej – złożony ciąg zdarzeń nie mógł do tego właśnie doprowadzić. Ziemskim archeobakteriom zajęło to mniej więcej miliard lat. Trudno powiedzieć, czy gdzieś we Wszechświecie sprawy potoczyły się podobnie. Tu możemy tylko spekulować. W każdym razie jednak na Ziemi to się udało.

Co jakiś czas wraca pytanie, czy życie powstało tu na miejscu, czy też zostało na Ziemię przywleczone z przestrzeni międzygwiezdnych. Jałowość tego sporu obnażył blisko sto lat temu Gilbert Chesterton – „Opinia, że życie na Ziemię przyszło z innej planety przypomina stwierdzenie, że upiór na cmentarzu musiał przyjść z jakiegoś innego cmentarza. To niczego nie wyjaśnia. ”

Dalsza ewolucja, powstawanie coraz bardziej złożonych organizmów, w świetle teorii Darwina i współczesnej genetyki nie budzi wątpliwości. Nie oznacza to jednak, że trzy miliardy lat temu można było przewidzieć w szczegółach narodziny konkretnych gatunków. Poszczególne drogi ewolucyjne to wypadkowa mutacji genetycznych, czyli „usterek” pojawiających się mniej lub bardziej przypadkowo w materiale genetycznym, oraz wpływu warunków zewnętrznych. Przy czym może to oznaczać powolne zmiany klimatu, np. stopniowe ocieplanie się Ziemi (z czym być może mamy do czynienia również obecnie) lub ochłodzenie, a także zmiany wilgotności oraz zawartości tlenu i dwutlenku węgla w atmosferze. Zmiany warunków fizycznych na Ziemi miały w przeszłości również charakter katastroficzny. Prowadziły one do gwałtownego wymierania, czasem nawet większości gatunków i szybkiego odradzania się życia w nowych postaciach. W historii Ziemi miało miejsce pięć takich wielkich katastrof biologicznych. Jedną z przyczyn mogło być uderzenie niewielkiej planetoidy (niewielkiej, gdyż duża, o średnicy kilkuset km, zmiotłaby z powierzchni Ziemi wszelkie formy życia). Takiemu zdarzeniu zapewne zawdzięczamy naszą naczelną pozycję na Ziemi. Wyeliminowanie dużych gadów i generalne osłabienie konkurencji całej fauny umożliwiło ssakom szybki rozwój w opuszczonych niszach ekologicznych.

Wreszczie pojawia się Homo, jeszcze nie sapiens, ale już nie małpa. W szeregu nie do końca udanych prób ewolucyjnych – ścieżek zakończonych wymarciem gatunku, jedna okazała się sukcesem, przynajmniej z naszego punktu widzenia. Baggott drobiazgowo analizuje zmiany, jakim podlegał mózg i budowa ciała kolejnych ogniw prowadzących do współczesnej formy człowieka. Podobnie, jak w kilku wcześniejszych momentach zwrotnych ewolucji, nie wszystko zostało wyjaśnione do końca, ale obraz ogólny jest czytelny. Pozostał do wykonania jeszcze ostatni „wielki skok naprzód” - jakieś 50 — 40 tysięcy lat temu człowiek behawioralnie staje się do nas w pełni podobny. Nie dysponujemy zbyt bogatym materiałem dowodowym i niewielkie przesunięcia są możliwe. Niewątpliwie jednak powstałe po tym czasie artefakty, kultowe pochówki i malunki naskalne odkrywane w Europie m.in. na terenie Hiszpanii, Francji i Rosji, a także w Indonezji świadczą o istotnym rozwoju kultury, w tym wierzeń zapewne o charakterze religijnym.

Człowiek rozumny to człowiek obdarzony umysłem i świadomością. Nauki przyrodnicze każą traktować również te atrybuty ludzkiego mózgu wyłącznie na gruncie materialistycznym bez odwoływania się do pojęć religijnych. Współczesne badania mózgu pozwalają na przyporządkowanie aktywności poszczególnych obszarów mózgu konkretnym impulsom zmysłowym. „Poważnym problemem” świadomości pozostaje jednak nadal fizyczne zdefiniowanie doznań, takich na przykład jak „czerwień róży, dźwięk klarnetu, zapach kulki naftalinowej ...” .

Historia Wszechświata toczyła się przez miliardy lat zanim pojawił się człowiek, a inteligentne życie na Ziemi nie wpłynęło (jak dotychczas) na późniejsze dzieje Wszechświata. Nauki przyrodnicze pokazują, że człowiek zawdzięcza swoje istnienie na Ziemi wielu zdarzeniom losowym i szczęśliwym zbiegom okoliczności, Nie mniej, procesy, których zwieńczeniem jest Homo sapiens miały w pełni naturalny charakter. Zatem twierdzenie, że Wszechświat powstał (został stworzony?) „dla kogoś” – w domyśle – dla człowieka nie znajduje oparcia w naukach przyrodniczych. Ponieważ nauka może dać jedynie odpowiedź na pytanie „jak?” a nie „dlaczego?”, Baggott-przyrodnik tych drugich pytań w ogóle nie stawia.




Home O książkach Publications After hours Wielka Woda