Życie podziemne mikrobiologów

Andrzej M. Sołtan

o książce:
Tullisa C. Onstotta "Podziemne życie. W poszukiwaniu ukrytej biosfery Ziemi, Marsa i innych planet"


Pod wypolerowaną powierzchnią bryły marmuru, której 500 lat temu Michał Anioł nadał kształt Dawida, żyją bakterie nieustannie wypełniając mikroskopijne pory krystalicznym kalcytem.

O życiu we Wszechświecie wiemy na pewno tylko tyle, że pojawiło się dawno temu na Ziemi. Twierdzenia entuzjastów, ze MUSI być ono rozpowszechnione w Kosmosie, ze względu na niezliczoną liczbę planet podobnych do Ziemi, są merytorycznie wątpliwe i tworzą jedynie szum informacyjny. Zatem, czy nie istnieje „poważne” podejście do kwestii życia poza Ziemia? Bezsporną odpowiedzią pozytywną byłoby oczywiście jego odkrycie. Zacznijmy wobec tego poszukiwania – może się uda. Wcześniej jednak powinniśmy określić, czego szukamy. Ponieważ o życiu innym niż ziemskie nie wiemy nic, będziemy szukać życia podobnego do ziemskiego w tych miejscach Układu Słonecznego, gdzie panują warunki podobne do ziemskich. Taki program minimum. Gdzie na Ziemi rozgościło się życie? Na powierzchni lądów, nieco pod powierzchnią – w glebie, we wszelkich wodach powierzchniowych i w powietrzu. Niestety w Układzie Słonecznym wiele miejsc podobnych nie ma. Przypuszcza się, że Europa - jeden z księżyców Jowisza, zawiera w sobie rozległy ocean wodny. Być może warunki tam panujące są zbliżone do ziemskich oceanów. Do Jowisza jednak jest dosyć daleko i prowadzanie badań na Europie to kwestia przyszłości. Większe nadzieje wiązano z Marsem, ale zdjęcia i badania in situ pokazują, że jest tam zbyt zimno, sucho i na spotkanie z żadnymi zielonymi ludzikami nie ma co liczyć.

Okazuje się jednak, że Marsa tak zupełnie skreślić nie można. I co ciekawe – nie w wyniku badań jego powierzchni, ale dzięki pełniejszemu poznaniu życia na Ziemi. Poza wspomnianymi wyżej ekosystemami naszej planety, olbrzymie obszary, w których istnieje życie stanowią skały rozciągające się pod warstwami powierzchniowymi penetrowanymi przez wody gruntowe. Obszerna, z mnóstwem szczegółów opowieść o odkrywaniu tej głębinowej biosfery została przedstawiona w Podziemnym życiu przez jednego z wiodących specjalistów dziedziny, Tullisa Onstotta, geo— i astrobiologa z Uniwersytetu Princeton. Obecnie, również dzięki badaniom autora Podziemnego życia, wiemy, że grubość warstwy skał biologicznie aktywnych w wielu miejscach sięga 3000 m. Głębokości, o jakich mowa stanowią nie lada przeszkodę w poznawaniu znajdujących się tam form życia. Przede wszystkim w ustaleniu, w jaki sposób tam się znalazły, jakimi źródłami energii dysponują, w jaki sposób potrafią je wykorzystać oraz, w którym miejscu ziemskiego drzewa filogenetycznego należy te organizmy umieścić. Mówimy bowiem o „rdzennych mieszkańcach” skał, którzy niejednokrotnie od milionów lat nie widzieli światła słonecznego. Podobnie, jak na Marsie, w porach skalnych nie spotkamy organizmów złożonych; zasiedlają je wyłącznie bakterie – jednokomórkowe prokarioty, czyli komórki nie zawierające jądra komórkowego.

Zdobywanie próbek skał zawierających życie to drugi główny tok opowiadania Onstotta. W ogólności istnieją dwa sposoby: można wykonać głęboki odwiert, albo skorzystać z istniejących już korytarzy w głębinowych kopalniach np. złota czy diamentów. W tym drugim przypadku szczególnie trudno uniknąć zanieczyszczeń zawleczonych z powierzchni ziemi przez górników i samych badaczy. Co nie oznacza, że z odwiertami sprawa jest o wiele łatwiejsza. Zacznijmy od tego, że odwiert o głębokości mierzonej w setkach metrów nie jest tani. Wiedzą o tym firmy poszukujące gazu, ropy naftowej i najróżniejszych rud metali. Badacze na ogół nie dysponują funduszami porównywalnymi z przedsiębiorstwami przemysłowymi. Pozostaje im zwrócić się na przykład do decydentów Texaco, aby w ramach poszukiwań gazu, kilka odwiertów poświęcić „poszukiwaniu mikrobów”. Nieoczekiwanie, w opanowanej rządzą zysku Ameryce również w ten sposób można prowadzić badania naukowe. Grupa Onstotta konstruuje specjalne narzędzia do pobrania próbek skał dla celów badań mikrobiologicznych, montuje je w urządzeniach wiertniczych Texaco i wspólnie z pracownikami firmy pobiera materiał głębinowy. Nie wątpię, że PGNiG zachowuje się podobnie. Dotarcie do fragmentów skalnych i wydobycie ich na powierzchnię to jedynie pierwszy etap. Warstwy zewnętrzne są z reguły zanieczyszczone; należy je usunąć i do dalszych badań pozostawić „czyste”, pocięte na kawałki rdzenie. Jeżeli odwiert sięga daleko, albo materiał pochodzi np. z głębokich pokładów kopalń RPA, to z pewnością znajdujące się tam bakterie są termofilne, czyli dobrze czują się jedynie w wysokich temperaturach. A na powierzchni może być przecież całkiem zimno. Wydobyte bakterie są anaerobami, czyli organizmami rozwijającymi się beztlenowo. Bywa, że tlen atmosferyczny im nie szkodzi, ale często je jednak zabija. Próbka nie może zatem mieć kontaktu z powietrzem. Należy ją szybko umieścić w pojemniku wypełnionym np. azotem, Oczywiście mikrobiolodzy muszą pamiętać jeszcze o wielu innych ograniczeniach, a mimo to bywa, że próbka ulega uszkodzeniu.

Czasem jednak udaje się zachować materiał badań w dopuszczalnych granicach wszystkich parametrów i umieścić bakterie w odpowiadającym im otoczeniu. Pozostaje przeprowadzenie badań genetycznych. Pełny sukces, jeżeli uda się wyodrębnić gen kodujący 16S rRNA. Znajduje się on bowiem we wszystkich organizmach prokariotycznych. Różnice jego budowy obserwowane u poszczególnych bakterii pozwalają ocenić zachodzące między nimi relacje filogenetyczne. Teraz mogą pojawić się dla mikrobiologów rzeczy zadziwiające. Na przykład, organizmy zamieszkujące źródła hydrotermalne w głębi oceanu i bakterie znalezione w basenie głębinowej kopalni w RPA wykazują się podobnymi sekwencjami tego genu. Świadczy to o ich pokrewieństwie. Problem w tym, że basen geologiczny nie miał kontaktu z wodą oceaniczną od 2,5 miliarda lat.

Na wiele pytań brak odpowiedzi, ale podziemni mikrobiolodzy ustalili ponad wszelką wątpliwość, że głęboko w ziemskich skałach możliwe jest życie trwające setki milionów lat. Jeżeli na Ziemi, to zapewne i na Marsie. Takie mniej więcej rozumowanie przeprowadziła amerykańska NASA przy tworzeniu strategii poszukiwań życia. Obserwacje powierzchni Czerwonej Planety jednoznacznie wskazują, że w odległych epokach woda w stanie ciekłym występowała tam w obfitości. Teraz zaś jest ukryta głęboko pod powierzchnią. I tam należy prowadzić poszukiwania życia. Wykonywanie odwiertów, szczególnie na obcej planecie to przedsięwzięcie niezwykle skomplikowane. NASA ostatnio również sobie to uświadomiła. Jeszcze w 1996 r. wierzyła, że nowe technologie pozwolą przebić się przez kilometrową lodowatą warstwę i dotrzeć do potencjalnej biosfery planety. Na konferencji w 2008 były już tylko mowa o głębokości dwóch metrów. Realizm górą.




Home O książkach Publications After hours Wielka Woda