Inteligentna przyroda

Andrzej M. Sołtan

o książce Leonarda Suskinda "Kosmiczny krajobraz:
dalej niż teoria strun "


Nauki przyrodnicze są efektem działania umysłu ludzkiego skierowanego na poznanie i zrozumienie świata materialnego. Na ogół przyjmujemy, że “uprawianie” nauki stanowi najbardziej wartościowy sposób wykorzystania rozumu. Światopogląd również umieszczamy wysoko w tej hierarchii elementów kultury, ale nie koniecznie budujemy go wyłącznie w oparciu o wyniki badań przyrody. Światopogląd zawiera także przemyślenia o charakterze religijnym i filozoficznym. Ze skrzyżowania nauki i światopoglądu powstaje światopogląd naukowy. Czyli całość sądów konstruowanych wyłącznie na podstawie nauk przyrodniczych. W reakcji na natrętną propagandę minionych czasów termin “światopogląd naukowy” kojarzył mi się do niedawna z prymitywnym podejściem do rzeczywistości. Jeżeli jednak usunąć naleciałości historyczne, to wartościowanie tego typu straciło rację bytu.

Jednakże, problem relacji między naukami przyrodniczymi a światopoglądem ani nie pojawił się razem z filozofią materialistyczną, ani nie zniknął wraz z odejściem szczególnie prostackich jej wyznawców. Jeden z takich jak najbardziej aktualnych problemów wziął na warsztat znany fizyk, współtwórca teorii opisujących fundamentalne własności materii, Leonard Susskind. Jego “Kosmiczny Krajobraz” to nie tylko popularne przedstawienie modelu cząstek elementarnych wraz z propozycją zupełnie nowego spojrzenia na prawa przyrody. To także nieustanna agitacja, że nauki przyrodnicze są w stanie wyjaśnić wszystkie własności Wszechświata bez odwoływania się do sił nadprzyrodzonych. Susskind wie, że w fizyce nie ma miejsca na pytania o istnienie Boga, ale wydaje się czasem zapominać, że na to pytanie nie ma tam także odpowiedzi. Nie potrzeba szczególnej przenikliwości, by dostrzec jałowość sporu, czy nauki przyrodnicze dostarczają dowodów na istnienie/nie istnienie Stwórcy Wszechświata. Nie dostarczają, gdyż dostarczyć nie mogą. Dlaczego zatem pytanie dotyczące poglądów religijnych wraca w kontekście nauk przyrodniczych? -Okazuje się, że to “zasługa” samej przyrody.

Susskind przytacza pokaźną listę zadziwiających zbiegów okoliczności występujących w prawach natury, które umozliwiły pojawienie się inteligentnego życia na naszej planecie. Współczesna fizyka nie jest w stanie wyjaśnić, dlaczego istnieje tak bogata gama cząstek elementarnych, z których - wydaje się - wiele mogłoby zniknąć i nikt by tego nie zauważył, dlaczego te cząstki mają obserwowane własności, a nie zupełnie inne, dlaczego siła grawitacji jest biliony bilionów razy słabsza niż siły elektryczne, dlaczego Wszechświat rozszerza się coraz szybciej, ale dawniej przez miliardy lat rozszerzał się coraz wolniej, dlaczego ... takich pytań zebrało się doprawdy wiele. Niechby cokolwiek w tak bezbłędnie skonstruowanej Naturze działało niezgodnie z planem, nie byłoby nas, nie byłoby życia, a może nawet w ogóle nie byłoby materii. Zbiór fantastycznych koincydencji i odpowiedniego dopasowania stałych przyrody dał asumpt do zaproponowania kilkadziesiąt lat temu tzw. zasady antropicznej. Łączy ona zgrabnie kwestię naszego istnienia z prawami przyrody, nieodmiennie jednak budzi silnie negatywne reakcje fizyków. Zasada ta jest formułowana zasadniczo w dwu wariantach. Zgodnie z jednym, prawa przyrody zostały tak dopasowane, aby zaistniały warunki do pojawienia się inteligentnych istot, czyli nas. Druga wersja mówi jedynie, że gdyby te prawa były mniej sprzyjające powstaniu życia, zabrakłoby inteligentnych istot zdolnych do stwierdzenia tego faktu. Pierwsze sformułowanie bezpośrednio prowadzi do wniosku, że za prawami przyrody stoi Inteligentny Projektant, a wcześniej ustaliliśmy, że nie należy mieszać nauk przyrodniczych z religią. Drugie sformułowanie sprawia wrażenie zupełnie pustego, gdyż w tym ujęciu zasada antropiczna nie otwiera przed fizyką żadnych nowych możliwości. Odpowiedzi “tak już jest, panowie profesorowie” nie można uznać za zadowalającą.

Mimo cierpkiego stosunku fizyków do zasady antropicznej, Susskind nie przekreśla jej do końca. Podzielając podane zastrzeżenia, autor Krajobrazu zauważa, że zasady nie można po prostu zignorować, gdyż zbiegi okoliczności występujące w przyrodzie są faktem i trzeba je zrozumieć. Zasada nie udziela wprawdzie odpowiedzi, ale jasno stawia problem. Dla jego wyjaśnienia Susskind proponuje rozwiązanie rewolucyjne. Postuluje rezygnację z istnienia uniwersalnych praw przyrody na korzyść dowolnie kształtujących się relacji wielkości fizycznych zgodnych jedynie z regułami matematyki. A reguły te są w istocie niezmiernie szerokie, gdyż przestrzeń, w której Susskind pozwala im działać ma znacznie większą liczbę wymiarów niż ta, do której przywykliśmy. Teoria Wszystkiego, znana jako M-teoria, zakłada, iż nasza trójwymiarowa przestrzeń jest w istocie przestrzenią dziesięciowymiarową, w której siedem wymiarów uległo skurczeniu do rozmiarów zbyt małych, aby można je było dostrzec teraz i zapewne w przyszłości. Brzmi to fantastycznie i w pierwszej chwili budzi reakcje negatywne. Jeżeli jednak teoria będzie w stanie wyjaśnić własności materii i wszystkich występujących w niej oddziaływań, czy nadal będzie traktowana jako dziwoląg? Przypomnijmy, do jakich nieoczekiwanych własności przestrzeni przyzwyczaiły nas już obie teorie względności Einsteina. Może czas przyjąć do wiadomości, że struktura przestrzeni i materii jest rzeczywiście trudna do myślowego opanowania? Pozostaje jeszcze problem zasady antropicznej. Superteoria, której współautorem jest Susskind również z nią sobie radzi, ale na razie widać, że nie wszyscy fizycy stali się jej entuzjastami. Susskind twierdzi bowiem, że nasz Wszechświat nie jest bytem unikatowym, ale jednym z bardzo wielu “lokalnych” wszechświatów. Poszczególne wszechświaty są oddzielone od siebie swoistymi rodzajami horyzontów, do których nie można się zbliżyć, podobnie, jak ziemski statek nie może dopłynąć do linii zetknięcia nieba z oceanem. Sąsiednie Wszechświaty są zatem dla nas fundamentalnie niepoznawalne. Liczba potencjalnie istniejących wszechświatów Susskinda jest ogromna. W każdym z nich istnieją reguły opisujące własności materii, ale w każdym inne. W naszym akurat takie, przy których stał się możliwy rozwój życia. A zbiegi okoliczności i wyjątkowe koincydencje? No cóż, gdy ma się do wyboru 10500 możliwości, znajdziemy niejedną z zestawem parametrów zdolnych zadowolić najbardziej wymagające organizmy. Przy konstrukcji Megawszechświata Susskind rezygnuje z udziału Inteligntnego Projektanta. Zastępuje Go swego rodzaju Zaradną Przyrodą, która wcześniej czy później będzie umiała stworzyć dowolny wszechświat. Ale uczyni to spontanicznie, nie stosując się do żadnego prawa, ignorując nasze przekonanie, że jest piękna i poznawalna.

Czy rzeczywiście fizyka uzna odpowiedź "tak już jest, panowie profesorowie" za ostateczną? Oby nie.




Home O książkach Publications After hours Wielka Woda