Przepowiadanie przyszłości cieszy się skrajnie różnymi opiniami. W każdej społeczności są gotowi zapłacić całkiem duże sumy, aby dowiedzieć się co ich czeka, ale są i tacy, którzy ignorują wszelkie prognozy wybiegające już nie na lata, ale na parę miesięcy w przód. Łatwo zrozumieć dlaczego tak jest. Rozum podpowiada, że przyszłość zawsze zawiera w sobie tyle potencjalnych możliwości, że nie sposób przewidzieć, która się ziści, ale pragnienie jej poznania jest często silniejsze i wyłącza rozum.
Jak wobec tego będzie wyglądało wróżenie, jeżeli pominiemy kuriozalne metody oparte na numerologii, kartach czy horoskopach, a do przepowiadania przyszłości wykorzystamy jednak rozum? Mimo zgłoszonego wyżej sceptycyzmu, sytuacja nie jest beznadziejna. W przeszłości wielu mądrych ludzi wypowiadało się o czasach, które miały dopiero nadejść i niekiedy ich opinie okazywały się trafne. Warunki określające wartość merytoryczną przepowiedni są dosyć oczywiste. Dla zwiększenia prawdopodobieństwa spełnienia się wróżby najlepiej oprzeć ją na możliwie pewnych podstawach, czyli na czymś, co już się sprawdziło i co już wiemy. Czyli na znanych w danej chwili prawach rządzących naturą. Przy czym “natura” w tym przypadku to zarówno otaczająca nas przyroda, jak i sam człowiek z jego najróżniejszymi uwarunkowaniami. Kierując się takimi założeniami przyszłość ludzkości na najbliższe 100 lat i dalej przedstawił amerykański fizyk teoretyk Michio Kaku w “Fizyce przyszłości”. Tytuł i podtytuł wydania polskiego “Nauka do 2100 roku” są nieco mylące i dopiero podtytuł oryginału “Jak do roku 2100 nauka ukształtuje nasze losy i codzienność” opisuje zawartość książki, gdyż nie rozwojem fizyki zajmuje się autor, a raczej zmianami w życiu naszych prawnuków niesionymi przez rozwój nauki i techniki. Kaku podaje argumenty, które uzasadniają wiarygodność jego prognoz. Książka jest owocem rozmów z “ponad trzystoma wybitnymi naukowcami” i “każde osiągnięcie naukowe wspomniane w tej książce jest zgodne z prawami fizyki”.
Zgodnie z założeniem, aby nie fantazjować, a raczej twardo chodzić po ziemi, co w przypadku przepowiedni nie jest proste, autor stara się wywieść prognozy obserwując dynamikę rozwoju wiedzy i ekstrapolując przebieg procesów społecznych w oparciu o znajomość natury ludzkiej. Przyszłość jest kształtowana nie tylko przez odkrycia naukowe i nowe możliwości technologiczne, ale także w wielkim stopniu przez zdolności społeczeństw wpisywania w życie codzienne kolejnych “gadgetów” generowanych przez naukę. Natura ludzka kształtowana ewolucyjnie w skali setek tysięcy lat stanowi pewnego rodzaju filtr, który dopuszcza do obiegu społecznego tylko te wynalazki, które tej natury nie zmieniają zbyt szybko. Na przykład, lawinowy rozwój środków komunikacji elektronicznej umożliwi zapewne w niedalekiej przyszłości wirtualne spotkania w trzech wymiarach osób przebywających w dowolnych miejscach na Ziemi. Wydaje się jednak pewne, że te wspaniałe możliwości nie wyeliminują spotkań towarzyskich “w realu”, na których będzie można nie tylko wspólnie wymieniać plotki, ale po prostu wspólnie się bawić.
Pierwsze rozdziały opisują wkraczanie elektroniki nie tylko do wszystkich obszarów działalności człowieka, ale wręcz wnikanie mikroczipów do wszystkich przedmiotów codziennego użytku. Oszałamiające postępy w miniaturyzacji zespołów elektronicznych według Kaku w drugiej połowie XXI wieku ulegną spowolnieniu ze względu na naturalną granicę wyznaczoną przez atomową strukturę materii. Ponieważ jednak atomy są naprawdę bardzo małe, w najbliższej przyszłości czeka nas nadal lawinowy wzrost ilości elektronicznych urządzeń wspomagających i ułatwiających literalnie każde nasze działanie. Wokół nas zaczną krzątać się sprawne i inteligentne roboty, posłuszne naszemu głosowi i wykonujace za nas praktycznie wszystkie rutynowe czynności. Może pojawić się niepokój, czy armie robotów nie uznają, że nadszedł czas aby wyzwolić sie spod panowania człowieka i przejąć los planety we własne ręce. Kaku, wyklucza taki bieg wypadków – buntu maszyn nie będzie co najmniej dopóki nie stworzymy mózgów elektronicznych wyposażonych w świadomość (“minie wiele dekad zanim maszyny staną się tak mądre jak myszy”). Nie do końca co prawda wiemy, czym jest świadomość, ale mimo to jest pewne, że długo jeszcze komputery i roboty będą jej pozbawione.
Według Kaku rozwój nauki, w tym genetyki, biologii melekularnej i nanotechnologii, zasadniczo zmieni cały system opieki zdrowotnej, profilaktyki i leczenia wszystkich chorób. Jednak i tu postępy nauki nie sprawią cudu. W 2100 roku nadal będziemy żyć “w oceanie bakterii i wirusów”, które nieustannie mutując będą stanowić stałe zagrożenie.
Chwilami prognozy Kaku roztaczają przed nami perspektywy baśniowe, ale one również wychodzą z solidnych założeń naukowych. Autor proponuje rozwiązania według niego najbardziej prawdopodobne i jednocześnie mieszczące się w granicach nakreślonych przez prawa fizyki. Przewiduje na przykład, że długość życia ludzkiego przekroczy 150 lat, ale nawet najszybsze roborakiety wysłane do gwiazd nie przekroczą prędkości światła, a wspaniała technika końca XXI w. będzia nadal podporządkowana I zasadzie termodynamiki, mówiącej o tym, że nie można uzyskać czegoś z niczego (“nie ma czegoś takiego jak darmowy lunch”) i II zasadzie, która w tym kontekście sprowadza się do stwierdzenia, że każdej czynności towarzyszy wydzielanie ciepła. Tym samym, niepohamowany rozwój cywilizacji może prowadzić do równie niepohamowanego ogrzewania się naszej planety.
Brak swobody nałożony przez rygorystyczne trzymanie się praw naukowych, rekompensuje sobie Kaku tam, gdzie te prawa już go nie ograniczają. Wygłasza wówczas opinie świadczące o jego entuzjazmie, ale niekoniecznie zadowalająco uzasadnione. I tak, dzięki elektronice umieszczonej w zderzakach samochodów “każdy pojazd będzie automatycznie podejmował działania zapobiegawcze wobec groźby wypadku” - brzmi sensownie, ale czy to wystarczy, aby “określenie `wypadek samochodowy' ... stopniowo znikało z języka”? Akurat jeśli mowa o wypadkach nie trzeba być wizjonerem, aby pogodzić się z faktem, że katasrofy – również na drogach – będą się zdarzały zawsze, choćby z powodu awarii wszechobecnej elektroniki. W innym miejscu: “Ponieważ komputery będą mogły zlokalizować geny kontrolujące proces starzenia, pozostaniemy zawsze młodzi jak Piotruś Pan”. Warto jeszcze wspomnieć, że w sprawie udziału człowieka w zjawisku globalnego ocieplenia opinie środowisk naukowych są bardziej podzielone, niż przedstawia to Kaku. A z mojego podwórka: omawiając projekt poszukiwania życia pozaziemskiego, Kaku stwierdza, że “wielu astronomów żywi przekonanie, że podjęte wysiłki były niewystarczające i że na projekt przeznaczono zbyt małe środki”. Na podstawie rozmów z “wieloma astronomami” odniosłem dokładnie przeciwne wrażenie.
Nie wiem, czy zawinił autor czy korekta, ale “Utopię” Tomasz Moore napisał przed swoją śmiercią, tj. w 1516, a nie 1616 roku, a teleskop - przeciwnie – nie pojawił się w wieku XVI, lecz XVII (co pozwoliło Galileuszowi skierować go w niebo po raz pierwszy).
Home | O książkach | Publications | After hours | Wielka Woda |